Podziel się wrażeniami!
Ja mam taką jedną, może nie jest długo i bardzo ciekawa... Mam dosyć krótko aparat. Któregoś pięknego wieczoru pojechałem na taki fajny parking przy willowym osiedlu robić robić zdjęcia ruiną zamku. Rozłożyłem statyw, założyłem aparat z teleobiektywem i z osłoną od światła (nie wiem po co, ciemno było). Koleżanka mnie zagadała, a aparat jakoś przez przypadek przesunęliśmy w stronę tego osiedla. Nie minął kwadrans, a tu na sygnale pędzą na nas 2 radiowozy, hamują z piskiem, wybiegają z samochodu, krzyczą coś w naszą stronę... Okazało się, że otrzymali parę telefonów, że ktoś ich podsłuchuje, że jakieś paparazzie... Ale panowie w miarę wyrozumiali, chwilę pogadaliśmy, zobaczyli, że nie ma zdjęć i pojechali... Sytuacja niespodziewana, jak niektórzy ludzie są dziwni..
Ja mam troszkę podobną historię.
Jakieś 15 lat temu robiłem zdjęcia nocne (a raczej wieczorne - "złota godzina")
Obiektem była fabryka pod miastem.
Aparat na statywie postawiłem przy samej szosie.
Bardzo się zdziwiłem, że wszystkie samochody bardzo zwalniały na mój widok.
Niemal się zatrzymują...
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że kierowcy biorą mnie za policjanta z radarem :):)
Jakoś tak na początku '70 pojechałem sobie na dowód osobisty do Berlina (wschodniego oczywiście). Na dwa dni ale bez noclegu (przekimałem na dworcu ale to inna historia). Miałem Zenita ze sobą i slajd ORWO Łażę sobie nocą po Berlinie, zwiedzam fontanny i inne takie, zobaczyłem ciekawy widok, postanowiłem zrobić fotkę. Oparłem się o jakiś mur z tyłu (statywu nie miałem) i cykam. Nagle podlatuje jakiś policmajsteri coś szwargoce głośno i gwałtownie. Zrozumiałem tylko "verboten". Więc się prawie popukałem po czole ale jakoś łamanym rosyjskim wytłumaczył mi, że absolutnie nie wolno robić zdjęć bo to teren wojskowy i lepiej się oddalić. Jeszcze wyjaśniłem że ten "wojskowy teren" to za murem ale i tak mam uważać i sobie iść. Machnąłem na zgodę ręką i poszedłem dalej (już po drugiej stronie ulicy).
Dopiero w domu dotarło do mnie, że był to ów słynny Mur Berliński, przy którym niejednego już zastrzelono. Uff
około miesiąca temu robiłem zdjęcia na deptaku kościołowi nikt nic nie mówi aparacik na statywie podchodzą jacyś uczniowie pytają sie do czego mi zdjęcia czy robie do jakiejś gazety czy tak dla siebie w trakcie rozmowy znimi podchodza policjanci pytają sie kto jest tym fotografem co robi tu zdjęcia odparłem stanowczo że ja uczniowie w tym czasie dośc szybko sie oddalili a policja zabrała mnie do radiowozu i na komisariat tam sie dowiedziałem że jakas starsza pani zgłosiła że nachalnie robie jej zdjęcia i ją sledze wypytywali mnie po co mi jej fotki (fakt znalazła sie na dwóch zdjęciach na tle kościoła) wytłumaczylem im że nierobiłem zdjęć tej pani tylko budynkom a że oprzypadkiem sie znalazła to co miałem zrobić przeciez niezatrzymam ruchu na całym deptaku. Panowie policjańci poinformowali mnie że powinienem sie spytać o zgode tej pani czy może być na zdjęciu odpowiedziałem że niebęde latal za każdym kogo znajde na zdjęciu i sie pytał o zgode czy może na nim być. zostałem poproszony aby usunąc te zdjęia z tą panią odparłem że do puki nieupubliczniam tych zdjęć nienaruszam prawa zdjęcia pozostały w aparacie a mnie odwieziono do domu po ponad dwóch godzinach
I tak dobrze, że do domu odwieźli
niemieli wyjścia przez nich odjechał mój ostatni autobus
jakieś trzy tygodnie temu wyszedłem wieczorem z aparatem porobić zdjęcia z długim czasem migawki na ulicach mojego miasta. umiejscowiłem sie przy głównej ulicy, w miejscu gdzie akurat była zepsuta latarnia i czekałem na samochody.Po około 15 min. podjechała ekipa elektryków w dźwigu aby naprawic uszkodzoną latarnie, a ja długo nie myślać zapytałem czy nie mogliby mnie wstadzic do tego "kosza" i wznieść na te 15m. Panowie byli dośc zdziwieni, lecz dali sie przekonać. Zrobiłem na górze kilka fotek, a potem każdy kto je widział zachodził jak mi sie udało zrobić zdjęcia z takiej wysokości.
Często jeżdżę po kraju z niezmotoryzowanym kolegą który jest znaną osobą z ekranów TV i oczywiście robię fotki. Bez przerwy słyszę pytanie "a z jakiej gazety pan jest". Wydrukowałem więc sobie plakietkę "nie jestem fotoreporterem, robię zdjęcia dla siebie" i ją przypinam żeby ciągle nie odpowiadać na to pytanie. Chociaż czasem brak plakietki otwiera więcej drzwi
Szwendak, pozdrowienia dla Ciebie i kolegi z ekranu
Dziękujemy